czwartek, 31 października 2013

Wyniki Halloweenowego Quizu z nagrodami!


 

Wczoraj o godzinie 20 nadszedł termin nadsyłania odpowiedzi konkursowych. Minęło ledwie kilka sekund, zanim całkowicie zapchaliście mi skrzynkę odbiorczą odpowiedziami :) Choć większości z Was udało się wysłać maila punktualnie o 20, zasady są nieubłagane - mogę nagrodzić tylko 5 osób. Z zadaniem poradziliście sobie naprawdę świetnie - czyżby pytania były zbyt proste? Następnym razem obiecuję się bardziej postarać ;) Najwięcej z Was potknęło się na zagadce nr 8 (dla przypomnienia: Ile lat ma główny bohater-wampir z powieści Wioletty Szulc "Rysunek w sercu" (Wyd. Novae Res)?), ale spora część odpowiedziała poprawnie na wszystkie pytania. Nagrodzone zostały więc osoby, które jako pierwsze przysłały swoje zgłoszenie.


Nie będę więc przedłużać - przed Wami lista zwycięzców:

 I miejsce:
life_is_sweet

 II miejsce:
 Martyna Mosley


 III miejsce:
 Zuza B
 
 IV miejsce:
 Joanna Sobczak

 V miejsce:
Inka
Zarówno zwycięzcom, jak i tym, którym nie dopisało szczęście (lub refleks :P ) - serdecznie dziękuję! Mam nadzieję, że konkursy w przyszłości spotkają się z równie pozytywną reakcją z Waszej strony. Ze zwycięzcami, będę kontaktowała się mailowo, po kolei, abyś mogli wybrać sobie nagrodę, proszę więc o cierpliwość. Tymczasem - życzę Wam upiornego Halloween, a sama lecę świętować ;)

źródło

Za ufundowanie nagród serdecznie dziękuję wydawnictwom:

środa, 30 października 2013

Konkursowe przypomnienie :)

Kochani! Już dziś o 20 startuje Halloweenowy Quiz z nagrodami! Przypominam, że wszyscy, którzy mają ochotę wziąć udział w zabawie, powinni się zapisać się po tym postem oraz odpowiedzieć na pytania konkursowe NIE WCZEŚNIEJ NIŻ 30.10.2013 o godz. 20.00. Odpowiedzi należy wysłać na adres e-mail: betterversionofthetruth@gmail.com


Wygrywa osoba, która jako pierwsza prześle najwięcej pozytywnym odpowiedzi i to ona będzie miała pierwszeństwo w wyborze nagrody, druga osoba wypiera jako następna etc. Dokładną listę pytań znajdziecie klikając w banner konkursowy. Powodzenia! :)

poniedziałek, 28 października 2013

"Wybrani" C.J. Daugherty

źródło
Tytuł: Wybrani
Autorka: C.J. Daugherty
Wydawnictwo: Otwarte
Stron: 440

"Gdy wszyscy wokół kłamią, komu zaufasz?
Świat Allie legł w gruzach. Jej ukochany brat zaginął, a ona została aresztowana – kolejny raz. Rodzice podejmują desperacką decyzję o wysłaniu dziewczyny do elitarnej szkoły z internatem. Akademia Cimmeria nie jest jednak zwyczajną szkołą. Panują tu dziwne zasady, a uczniowie to w większości bogate dzieci wpływowych rodziców. Kiedy jedna z uczennic zostaje zamordowana, Allie zaczyna rozumieć, że Akademia Cimmeria skrywa mroczny sekret. Czy w jego odkryciu pomoże dziewczynie przystojny Sylvain? A może outsider Carter?
Jaką tajemnicę kryje historia rodziny dziewczyny? Kim tak naprawdę jest Allie?" źródło

Kiedy Allie po raz kolejny pakuje się w tarapaty, rodzice są nieugięci. Dziewczyna trafia do szkoły z internatem, a jej życie zostaje przewrócone do góry nogami. W Cimmerii panują  przedziwne zasady, przede wszystkim brak tu telefonów, telewizorów i innych elektronicznych sprzętów, a nietrudno się domyślić, że nastolatka do tego nie przywykła. Z czasem okazuje się jednak, że to dopiero początek - za każdym krokiem czai się niebezpieczeństwo, a Cimmeria jest czymś więcej niż zwyczajną szkołą.

Zbuntowana nastolatka, szkoła z internatem i trójkąt miłosny. Fakt, może zabrzmieć banalnie. Jednak nic bardziej mylnego. Mój instynkt wreszcie zadziałał i wyczułam genialną lekturę. Już w styczniu oczekiwałam premiery "Wybranych" (dowód możecie zobaczyć tutaj), jednak, z bliżej nieokreślonych powodów, po książkę sięgnęłam stosunkowo niedawno. Świat Cimmerii pochłonął mnie całkowicie i z prespktywy czasu stwierdzam, że nawet dobrze się stało, że zwlekałam - przynajmniej nie musiałam tak długo czekać na premierę II tomu!

Jakkolwiek absurdalnie by to nie zabrzmiało, "Wybrani" po prostu mają w sobie to coś. Przygotujcie się więc na kilka akapitów rozpływania się nad twórczością Daugherty, ponieważ absolutnie zakochałam się w tej serii. Zacznijmy od tego, że książkę czytało się znakomicie. Język jest bardzo przyjemny - to historia przeznaczona dla młodzieży, jest więc prosta w odbiorze, ale autorka nie popadła w skrajności i nie uprościła wszystkiego do granic możliwości. Dzięki temu, historia akademii nie dłużyła mi się nawet przez moment.

Stała się rzecz niesamowita - polubiłam całą trójkę głównych bohaterów. Co najważniejsze, moją sympatię zyskała Allie - to naprawdę wiarygodna i sympatyczna dziewczyna. Ani szara myszka, ani królowa piękności, a normalna nastolatka z domieszką buntowniczej krwi. Nie mam żadnych zastrzeżeń to tej postaci, a uwierzcie mi, to rzadko się zdarza. Mało tego - nie przyczepię się również do trójkąta miłosnego. Choć jest to motyw, który znajdziemy w (co najmniej) co drugiej powieści, wierzcie mi lub nie, w "Wybranych" wypada realistycznie. Serio. Polubiłam zarówno Cartera, jak i Sylvaina, nie byłabym jednak sobą, gdyby nie stworzyła sobie wizji wymarzonej pary (nie, nigdy nie dorosnę :P). I, choć pewnie większość z Was będzie zaskoczona, wolę tego drugiego. Myślę, że autorka celowo zamotała jego sytuację i chłopak niejednokrotnie nas zaskoczy. Może już w II tomie?

Bardzo spodobał mi się również ogólny pomysł na fabułę. Tajemnicza geneza Cimmerii jest zaskakująca, jednak na plus. Szczerze mówiąc, po zapowiedziach tej powieści spodziewałam się, że w szkole spotkamy jakieś rządne krwi istoty. I choć bardzo lubię wszelkiego rodzaju parnormalne stworzenia (i wcale się tego nie wstydzę), to jestem pozytywnie zaskoczona. To miła odmiana, tym bardziej, skoro została historia została tak zgrabnie złożona w całość.

Podejrzewam, że większość z Was ma już "Wybranych" za sobą. Jeśli jednak nie, to gorąco polecam - to świetny thriller dla młodzieży w dodatku bez krwiopijców w tle ;)

Ocena: 9/10

No dobra, nie mogę się powstrzymać... Team Carter czy Team Sylvain? :D

sobota, 26 października 2013

"U progu szczęścia" Aidan Donneley Rowley

źródło
Tytuł: Love Story
Autorka: Jennifer Echols
Wydawnictwo: Jaguar
Stron: 376

"Poruszająca powieść o miłości, dorosłości i podejmowaniu ważkich decyzji, osadzona w świecie goniących za pieniądzem, zagubionych mieszkańców Manhattanu.
Quinn jest prawdziwą szczęściarą. Ma to wszystko, czego pragną młode kobiety. Cudownego narzeczonego, który oświadczył się jej w Paryżu. Fantastyczną pracę w kancelarii prawnej. Gustownie urządzone mieszkanie. Przyjaciół. Pieniądze.
A jednak pozory potrafią mylić. Quinn przeżyła prawdziwy dramat, gry jej ukochany ojciec zginął w trakcie zamachu na WTC. Próbując uporać się z bólem i żałobą po śmierci najbliższego jej człowieka, wiele rzeczy pozostawiła przypadkowi, pozwalając innym decydować, co dla niej najlepsze. W miarę upływu czasu Quinn coraz częściej zadaje sobie pytanie, czy żyje pełnią życia, czy gdzieś po drodze odrzuciła szansę na realizację marzeń i podąża grzecznie wytyczoną przez innych ścieżką..." źródło

"U progu szczęścia" miało być lekką, romantyczną komedią, która pomoże mi zwalczyć jesienną chandrę. Jednak pozory mylą, a moje optymistyczne nastawienie szybko minęło. I tak, jak okładka straciła swój urok, truskawka w ustach dziewczyny przestała wydawać mi się apetyczna, a nad jej wargą dojrzałam wąsik, tak rozczarowała mnie również zawartość.

Quinn ma cudowne życie. Ukochany mężczyzna właśnie jej się oświadczył (w Paryżu!), nie narzeka na problemy finansowe, czy brak znajomych. Co więcej, dziewczyna ma fantastyczną pracę w kancelarii prawniczej, a ja do tej pory nie mogę wyjść z podziwu, jakim cudem jej się to udało. O i ile cudownego narzeczonego mogę jeszcze jakoś zrozumieć (może jest olśniewająco piękna?), to Quinn jako pani prawnik kompletnie nie jestem w stanie sobie wyobrazić. Dziewczyna jest mdła, niezdecydowana i do tego tego stopnia zależna od innych, że nie byłaby w stanie ukończyć I semestru studiów, a co dopiero walczyć w sądzie. To poważna wada książki, ponieważ cała akcja skupia się właśnie wokół tej jednej postaci. Koszmarnie nijaki charakter tej postaci ratuje chyba tylko skłonność do alkoholizmu, ponieważ tylko to dodaje jej wyrazu...

Kiedy jednak ochłonęłam i przemyślałam sprawę okazało się, że "U progu szczęści" wspominam całkiem nieźle. Zamiast uroczej opowieści o miłości dostałam portret kompletnie dysfunkcyjnej kobiety, ale właśnie ta dysfunkcyjność czyni ją interesującą. Quinn jest chodzącym problemem i kompletnie nie radzi sobie z rzeczywistością. Mimo opisu na okładce, niedwuznaczna sytuacja, w jakiej spotyka ukochanego nie jest tutaj momentem kulminacyjnym (swoją drogą występuje bliżej końca niż początku powieści). Fabuła skupia się wokół głównej bohaterki, jej działań i jej decyzji. Kobieta zmaga się z problemami monogamicznego związku, skłonnością do alkoholu i próbuje pogodzić się z tragiczną śmiercią ojca. I żadne z wymienionych nie idzie jej dobrze.

Książkę czyta się dobrze i do chyba jedyny aspekt, w którym nazwałabym ją lekką. Nie zniechęcił mnie nawet sen, którym autorka rozpoczyna opowieść, choć głównie dlatego, że sama podeszła do tego z dystansem. Całość się nie dłuży, jednak dość ciężko połapać się, o czym jest ta historia. Bo, choć opis wskazuje, że o niewiernym narzeczonym, to fabuła jest dużo bardziej skomplikowana.

"U progu szczęścia" przypomina historię o kobiecej wersji Piotrusia Pana, niechęci do dorosłego życia, odpowiedzialności i monotonii. Morał z tej opowieści nie jest oczywisty, jednak kiedy wreszcie jesteśmy w stanie go dostrzec, doceniamy książkę jako całość. Jest książką dla dorosłych i choć brak tu drastycznych scen, właśnie im mogę ją polecić. Jeśli macie ochotę na coś nie do końca lekkiego i romantycznego, możecie śmiało sięgać po tę historię. Zaznaczam jednak, że jest to bardziej portret bohaterki niż powieść z wyraźnie zarysowaną fabułą.

Ocena: 6/10

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:

wtorek, 22 października 2013

"Gra o Ferrin" Katarzyna Michalak [przedpremierowo]

źródło
Tytuł: "Gra o Ferrin"  
Autorka: Katarzyna Michalak
Wydawnictwo: Literackie
Stron: 430
Premiera: 24.10.2013

"Karolina,  lekarka pogotowia, jedzie ratować młodą samobójczynię. Nie przypuszcza, że za chwilę straci wszystkie bliskie osoby i cały jej świat legnie w gruzach. Nie mogąc się z tym pogodzić postanawia uciec do Ferrinu – magicznego świata, który znała z opowieści z dzieciństwa.  Wpada jednak w sam środek krwawej wojny. Karolina, która w Ferrinie zmienia się w Anaelę dell'Iderei, Gwiazdę Ferrinu, Pierwszą z Przepowiedni, staje się zakładnikiem sił dobra i zła. Kto stoi za Wielką Wojną, kto jest sojusznikiem, a kto wrogiem? Prawda, którą dziewczyna powoli odkrywa, mrozi krew w żyłach. Przepowiednia jest prawdziwa, ale jej wypełnienie będzie kosztować Anaelę więcej niż może ona dać. Anaela pozna niszcząca silę uczuć i stanie przed najtrudniejszym wyborem: jak kochać kogoś, kogo się nienawidzi;  jak rozróżnić przyjaciela od śmiertelnego wroga …

Świat Ferrinu jest przesiąknięty mocnymi emocjami, których zwykłe serce może nie wytrzymać." źródło

Bardzo lubię powieści Katarzyny Michalak. Przekonałam się, że nawet jeśli opis wskazuje na lekturę nie w moim stylu, to i tak pochłaniam wszystkie jej książki jednym tchem. W czym tkwi tajemnica autorki? Nie wiem i chyba nawet nie muszę tego wiedzieć - najważniejsze, że dostarcza mi tylu miłych chwil. O "Grze o Ferrin" słyszałam wielokrotnie, jednak książka jakoś nigdy nie wpadła w moje ręce. Fantastyka, czyli mój ulubiony gatunek literacki, w dodatku napisana przez jedną z moich ulubionych autorek? Zdecydowany must read! Kiedy zobaczyłam zapowiedź nowego wydania (z lepszą okładką!), wiedziałam, że wreszcie będzie okazja zapoznać się z "Grą o Ferrin". Czy książka sprostała moim oczekiwaniom?

Główna bohaterka, Karolina, pracuje jako lekarka. Każdą tragedię pacjenta traktuje bardzo osobiście, a tym bardziej nie potrafi godzić się z ich śmiercią. Pewnego dnia, gna karetką, aby pomóc młodej samobójczyni. Niestety, tym razem dziewczyny nie udaje się uratować. Jednak nie tylko to martwi Karolinę - młoda kobieta wygląda dokładnie tak, jak ona. Zdruzgotana udaje się do domu i odprawia tajemniczy rytuał, który... przenosi ją do Ferrinu. Tam, jako Anaela dell'Iderei, Gwiazda Ferrinu, będzie musiała zmierzyć się z ogarniętym wojną fantastycznym światem...

Muszę przyznać, że mimo genialnego połączenia Michalak + fantastyka, książka nie jest moją ulubioną autorki. Wcale nie znaczy to, że jest nieudana, jednak po kolei - tym razem zacznijmy od tego, co mu się nie spodobało. Przede wszystkim za dużo erotyki. Choć, może nie jest to trafne słowo, ponieważ bardzo często seks jest tutaj połączony z przemocą. Mówiąc krótko, byłam nieco zniesmaczona, przede wszystkim scenami (niekoniecznie udanych) prób gwałtów. Do tego dochodzą wulgaryzmy, które prawdopodobnie miały podkreślić emocje. Myślę jednak, że czytelnicy byliby w stanie je odczytać nawet bez niecenzuralnych słów.

Jeśli chodzi o całość, mogę powiedzieć, że "Gra o Ferrin" wypada nieźle. Bardzo ciężko było mi jednak wtopić się w ten świat i pierwsze sto stron powieści szło mi nieco opornie. Autorka od razu wrzuca nas na głęboką wodę i bardzo szybko przenosimy się o Ferrinu. Wyszło to trochę chaotycznie, ale cieszę się, że ostatecznie nie porzuciłam lektury, ponieważ kiedy minęła połowa, książka wciągnęła mnie bez reszty. Nie mam również zastrzeżeń odnośnie języka, nie wliczając oczywiście wulgaryzmu.

Oprócz Karoliny, w powieści występuje całe mnóstwo postaci. Na początku ciężko było mi ich ze sobą nie poplątać - to jedna z powodów, dla których początek nie przypadł mi do gustu. Kiedy jednak przestałam mieszać ze sobą postaci, okazało się, że są bardzo dobrze skonstruowane, wielowymiarowe i rzeczywiste. Udało mi się polubić główną bohaterkę i zacząć przejmować jej losem. Emocje, o których mowa na okładce to coś, co naprawdę łatwo tutaj znaleźć. 

"Gra o Ferrin" to fantastyczny dowód na to, że autorów nie powinno się szufladkować. Fani Katarzyny Michalak mogą być nieźle zaskoczeni, ponieważ ta historia nie ma nic wspólnego z obyczajowymi powieściami dla kobiet, do których nas przyzwyczaiła. Ostrzegam - jest niezwykła, a jednak polecam - ta lektura naprawdę ciekawe doświadczenie.

Ocena: 6/10

Za możliwość poznania tej niesamowitej historii serdecznie dziękuję wydawnictwu:
 

sobota, 19 października 2013

"Love Story" Jennifer Echols

źródło
Tytuł: Love Story
Autorka: Jennifer Echols
Wydawnictwo: Jaguar
Stron: 376

"Erin wie, że szczęśliwe zakończenia częściej zdarzają się w książkach niż w życiu. I właśnie dlatego chce zostać pisarką, najlepiej autorką romansów historycznych, w których on i ona, za nic mając konwenanse, pokonują wiele przeszkód, by wreszcie paść sobie w ramiona. Koniec. Kropka.
By zrealizować to marzenie, Erin jest gotowa na śmierć pokłócić się z babką i z pustym portfelem szturmować Nowy Jork. Ma nadzieję, że kurs pisarstwa pozwoli jej zapomnieć o tragicznych wydarzeniach z przeszłości oraz o Hunterze - niegdyś przyjacielu, później śmiertelnym wrogu. Szalenie przystojnym, bardzo inteligentnym i obrzydliwie seksownym wrogu...
Wzorując na Hunterze bohatera swego opowiadania, Erin nie przypuszcza, że chłopak kiedykolwiek je przeczyta. Jednak niespodziewanie Hunter dołącza do uczestników kursu... Ups! Chłopak nie tylko bezbłędnie rozpoznaje siebie w postaci chłopca stajennego, ale postanawia odpłacić Erin pięknym za nadobne.
Z każdymi kolejnymi zajęciami grupa bawi się coraz lepiej, czego nie można powiedzieć o Erin." źródło

Kto śledzi bloga na bieżąco wie, że bardzo lubię młodzieżowe powieści obyczajowe, a moją ulubioną serią jest ta z kolorowym paskiem od Jaguara. Do tej pory miałam przyjemność przeczytać "Dziewczynę, która chciała zbyt wiele" [klik] oraz "Nie mogę powiedzieć Ci prawdy" [klik] i obie bardzo przypadły mi do gustu. Chyba nic tak nie odpręża niezobowiązujący romans! To, że sięgnę po "Love Story" było jedynie kwestią czasu, bo, choć pstrokata okładka odstrasza, to opis z okładki zapowiada naprawdę interesującą historię. I po raz kolejny się nie zawiodłam. Ba! Dostałam nawet więcej niż się spodziewałam!

Erin postanawia postawić wszystko na jedną kartę. Mimo szantażu ze strony babki, decyduje się studiować to, o czym marzy. Życie na własną rękę okazuje się jednak jeszcze trudniejsze niż się spodziewała. Przyzwyczajona do luksusu dziewczyna świetnie jednak daje sobie radę, nawet kiedy nie czasu na sen i pieniędzy na jedzenie. Wie, że jej marzenie jest warte wszystkich wyrzeczeń - kiedyś zostanie słynną autorką romansów historycznych. Życie dziewczyny jeszcze bardziej się komplikuje kiedy w drzwiach sali, w której odbywają się zajęcia z pisania kreatywnego staje Hunter - chłopak pracujący w stajni jej rodziny i... bohater ostatniego opowiadania. Co gorsza - opowiadania romantycznego! Jest ostatnią osobą, którą miałaby ochotę spotkać dziewczyna, przede wszystkim dlatego, że zajął jej miejsce jako spadkobierca majątku jej babki. Czy może być coś bardziej dziwnego niż romans między tą dwójką?

Tym, co najbardziej urzekło mnie w "Love story", były opowiadania Erin. W książce znajdziemy historie napisane przez dziewczynę, które były częścią jej pisarskiego kursu. Właściwie nie tylko Erin, bo znajdziemy tu także opowiadania Huntera. Nie są to jednak przypadkowe opowiastki, a bardzo zgrabnie wplecione w fabułę teksty. Napięcie, którzy iskrzy między bohaterami da się zauważyć nie tylko w dialogach, ale przede wszystkim właśnie w napisanych przez nich opowiadaniach. W całości możemy odnaleźć mnóstwo odwołań - do rzeczywistości, przeszłości czy choćby skrywanych uczuć. Wystarczy czytać między wierszami.

Bardzo spodobało mi się również, że główni bohaterowie to studenci. Niejednokrotnie narzekałam na brak książek skierowanych do tej grupy wiekowej na polskim rynku. W "Love Story" poznajemy świeżo upieczonych studentów, w dodatku o niezbyt pokaźnym budżecie. Miło jest czasem przeczytać o młodych ludziach, których największym problemem nie jest dobór stroju na wieczorną imprezę, a raczej pogodzenie nauki z pracą. 

"Love story" to (oczywiście) opowieść romantyczna i właśnie wokół miłości wszystko się tutaj kręci. Kręci się jednak subtelnie ze smakiem i nadzwyczaj uroczo. Oczarowały mnie relacje Hutera i Erin, a co za tym idzie ogromną sympatią obdarzyłam dwójkę głównych bohaterów. (No dobra, Hunter udał się autorce bardzo, bardzo, bardzo.) Na szczęście oszczędzono nam miłości od pierwszego wejrzenia, które spada na bohaterów jak grom z jasnego nieba. Uczucie, które zrodziło się między bohaterami jest rzeczywiste i wcale nie dziwię się, że nastolatki zaczytują się w powieściach Echols - najzwyczajniej w świecie same chciałby przeżyć taką miłość.

Z czystym sumieniem mogę polecić Wam "Love Story". Choć spodziewałam się zwykłego lekkiego romansidła, dostałam przeuroczą historię, od której nie można się oderwać. W sam raz nadaje się na deszczowy, jesienny wieczór - dostarcza ciepła na długi czas :)

Ocena: 8/10

Za książkę dziękuję wydawnictwu:

wtorek, 15 października 2013

Halloweenowy Quiz z nagrodami!

KONKURS ZAKOŃCZONY

Uwaga, uwaga!
Dzisiaj przybywam do Was z czymś, co (jak podejrzewam) lubicie jeszcze bardziej niż stosiki - konkursem! Żeby było ciekawiej, zamiast uczcić Boże Narodzenie, czy Mikołajki, mam dla Was z coś bardziej potwornego. Dostaliście kiedyś prezent z okazji Halloween? Nie? No to teraz macie okazję :)

Zadanie nie jest jednak proste. Przede wszystkim - muszę zmartwić leniwych: to nie będzie losowanie! Specjalnie dla Was przygotowałam Potworny Quiz, ale o tym za chwilę. Zacznijmy od tego, co interesuje Was zapewne najbardziej, a mianowicie nagród. Dzięki uprzejmości Wydawnictwa MAG oraz Wydawnictwa Novae Res, będę mogła nagrodzić aż 5 osób, które najlepiej poradzą sobie z zadaniem. Do wygrania będą: trzy egzemplarze książki "Rozmowy na trzech grabarzy i jedną śmierć" Tomasza Kowalskiego oraz po jednym egzemplarzu "Mrocznej genezy" Iana Tregillisa i "Oceanu na końcu drogi" Neila Gaimana


Co zrobić, aby wygrać?
  1. Wyrazić chęć udziału w konkursie w komentarzu poniżej
  2. Podać adres e-mail, po którym będę mogła się z Tobą skontaktować 
  3. Publicznie obserwować Better Version of the Truth
  4. Polubić na facebooku mój fanpage [klik] oraz strony Wydawnictwa MAG [klik] i Wydawnictwa Novae Res [klik]
  5. Będzie mi bardzo miło, jeżeli umieścicie banner konkursowy na blogu lub udostępnicie go na facebooku, czy jakikolwiek innym portalu społecznościowym, ale nie jest to wymogiem
  6. Odpowiedzieć poprawnie na jak największą ilość pytań konkursowych. Odpowiedzi należy wysłać na adres e-mail: betterversionofthetruth@gmail.com nie wcześniej niż 30.10 o godzinie 20.00!
  7. Wygrywa osoba, która jako pierwsza prześle najwięcej pozytywnym odpowiedzi i to ona będzie miała pierwszeństwo w wyborze nagrody, druga osoba wypiera jako następna etc.

 Zwycięzca zobowiązany będzie podać swoje dane w ciągu 3 dni od poinformowania o wygranej. Nie wysyłam nagród za granicę.



Pytania konkursowe:
  1. Najsłynniejsza halloweenowa zabawa to trick or treat. Jaka jest jej polska nazwa? 
  2. Frankenstein to utwór, opowiadający o jednym z najpopularniejszych potworów wszechczasów. Kto jest autorem tej historii?
  3. Podaj tytuły trzech horrorów, które ukazały się nakładem wydawnictwa Novae Res?
  4. Jakiej narodowości jest Bram Stoker, autor kultowego Draculi?
  5. Od 18.10.2013 w kinach będziemy mogli obejrzeć nową, uwspółcześnioną wersję słynnej powieści Stephena Kinga - podaj jej tytuł.
  6. Podaj trzy tytuły, które ukazały się nakładem wydawnictwa MAG z wampirami w roli głównej.
  7. Kto wyreżyserował (mój ulubiony horror) - Koszmar z ulicy Wiązów?
  8. Ile lat ma główny bohater-wampir z powieści Wioletty Szulc "Rysunek w sercu" (Wyd. Novae Res)?
  9. We wrześniu zakochałam się w pewnej książce o Zombie -podaj jej tytuł (podpowiedź - recenzję znajdziesz w archiwum)
  10. Jaki tytuł nosi serial o wampirach oparty na powieściach Charlaine Harris (Wyd. MAG)?
Za ufundowanie nagród serdecznie dziękuję:


niedziela, 13 października 2013

Lifestyle: "Organizer Ślubny"

Słyszeliście o Pannach Młodych z Piekła Rodem? To ja. Serio.
Na myśl o najmniejszym nawet potknięciu w tym ważnym dniu dostaję niemal furii... Mimo, że ślub to dla mnie dość odległa przyszłość (najpierw studia i takie tam nudne i odpowiedzialne rzeczy), już nie raz zdarzyło mi się oglądać sukienki czy choćby liczyć potencjalnych gości (za dużo, oj za dużo :P). Żeby uniknąć katastrofy wyjście jest tylko jedno - wszystko dokładnie zaplanować. I takie właśnie jest zadanie Organizera Ślubnego, który możecie zobaczyć poniżej. Rzecz przede wszystkim praktyczna. A że zarazem prześliczna i urocza? Tym lepiej!


Wiem wszystko, niepotrzebne mi wspomagacze.
Ale czy aby na pewno? Panna Młoda powinna mieć coś pożyczonego, a idealnym miesiącem na ślub jest miesiąc, w którego nazwie występuje "r" - to wiemy wszyscy. I to, prawda znajdziecie tutaj wszystkie oczywiste tradycje, a także kilka zaskakujących rzeczy. Sama byłam niejednokrotnie zdziwiona, kiedy okazało się, że jednak nie wiem wszystkiego. Przed wszystkim zaskoczyły mnie różne ślubne zabobony - zazwyczaj nie jestem przesądna, ale to w końcu ślub i lepiej dmuchać na zimne ;) Oprócz tego, to doskonałe źródło inspiracji - już teraz wiem, że na moim weselu nie może zabraknąć m.in. Księgi Gości!


Źródło inspiracji
Dopasowanie sukni dla panny młodej czy preferencje narzeczonych odnośnie podróży poślubnej - to chyba najprzyjemniejsza część planowania. Mieliśmy kupę frajdy wypełniając testy i odczytują swoje wyniki. A w tak stresującym okresie każda rozrywka jest przecież wskazana ;) Miło popatrzeć na fotografie sukien ślubnych przykładową rozpiskę wesela.


Przede wszystkim - bądźmy praktyczni
Oprócz kupy frajdy, przesądów, w które możemy wierzyć lub nie, organizer to bardzo praktyczny gadżet. Mamy tutaj miejsca na listy gości, menu, kontakty, a nawet rozplanowanie podróży poślubnej. Zyskujemy więc pewność, że pies nie zje listy gości Panny Młodej, a przyszły małżonek nie odda do pralni płaszcza ze swoim spisem rodziny w kieszeni - wszystko będziemy mieć w jednym miejscu. Dodatkowo znajdziemy rozpiskę co i kiedy powinniśmy zaplanować zarówno na ślub kościelny, jak i cywilny, podpowiedzi, jak usadzić gości przy stole czy choćby wskazówki, jak ciąć koszty weselne.


Idealny prezent
Jeśli ktoś Wam bliski planuje zamążpójście taki notatnik będzie idealnym prezentem. Każda Panna Młoda zasługuje na takie drobne przyjemności i z pewnością będzie Wam bardzo wdzięczna za miły gest. Nie dość, że jest praktycznym gadżetem, to jeszcze cieszy oko. Poza tym, oprócz przedślubego zastosowania, organizer może pozostać naprawdę fajną pamiątką z zaślubin :)


Jeśli zainteresował Was Organizer Ślubny możecie go kupić na stronie MyMission [klik]!

czwartek, 10 października 2013

"Po ciemnej stronie księżyca" Elżbieta Leszczyńska

źródło
Tytuł: Po ciemnej stronie księżyca
Autorka: Elżbieta Leszczyńska
Wydawnictwo: Skrzat
Stron: 264

"Magda przyjeżdża do Miasteczka, by zlikwidować mieszkanie matki, która zniknęła w tajemniczych okolicznościach. Dziewczyna nigdy nie była z nią specjalnie związana, bo matka porzuciła ją i brata, kiedy byli dziećmi. Zachowuje wobec rzeczywistości chłodny dystans. Ale nawet ona musi w końcu przyznać, że dzieje się coś dziwnego, a atmosfera wokół niej staje się duszna i nieprzyjazna. Co się dzieje? Dlaczego ktoś mnie prześladuje? – zadaje sobie pytania, a odpowiedzi szuka u przyjaciela matki, Mikołaja. On ich nie zna, ale wie, czym zajmowała się matka Magdy i jakie niebezpieczeństwo czai się w ciemnościach. Magda poznaje kolejne ogniwo ewolucji – wampiry – i musi podjąć decyzję, po której stanie stronie: ludzi czy bestii." źródło

Wampiry to chyba najbardziej popularny motyw w literaturze młodzieżowej. Choć zdawać by się mogło, że szał na "Zmierzch" już minął, to w dalszym ciągu, bardzo często możemy je spotkać. O dziwo, wcale nie czuję przesytu i bardzo chętnie sięgam po powieści, w których krwiopijcy odgrywają główną rolę. No może pod warunkiem, że nie jest to opowieść o nastolatce poznającej w nowej szkole tajemniczego przystojniaka... Powieść Elżbiety Leszczyńskiej przykuła moją uwagę - opis zwiastuje całkiem niezłą historię, co więcej, skierowaną nie tylko do młodzieży, bo przecież główna bohaterka jest już dorosła.

Wyobraźcie sobie, że wampiry istnieją, ale wszystko, co do tej pory o nich słyszeliście to bujda. Picie krwi to jedynie bajka wymyślona przez... samych zainteresowanych! Wszystko to w celu odciągnięcia uwagi od prawdy. W rzeczywistości żywią się energią życiową człowieka... Bardzo spodobał mi się pomysł na fabułę autorki. Choć niejednokrotnie obiło mi się o uszy określenie "wampir energetyczny", to muszę przyznać, że nie spotkałam się z powieścią o takiej tematyce. Mimo wszystkich mankamentów, "Po ciemniejszej stronie księżyca" to historia ze sporym potencjałem. Niestety, niewykorzystanym w pełni...

Zacznijmy jednak od zalet. Oprócz samego pomysł na historię, za jej największy plus uznaję postać Mikołaja. A właściwie... jego psa, Taszika. Mikołaj jest bowiem weterynarzem i zajmuje się całą zwierzęcą ferajną. Oczywiście - pokochałam je wszystkie! Jednak Taszik zyskał moją szczególną sympatię, ponieważ jego jest w książce najwięcej. Wiernie towarzyszy swojemu panu, jednak, jak typowy czworonóg, ma jasno określone priorytety. Przy każdej możliwej okazji buszuje więc po kuchni i każde napotkane mięso traktuje jak specjalnie dla niego przygotowany poczęstunek (dokładnie tak, jak mój psiak). Jego przezabawne tłumaczenia i dialogi z właścicielem rozbawiły mnie do łez, a co za tym idzie również Mikołaj zdobył moją sympatię. 

Na tym jednak kończę listę zalet książki. Główna bohaterka lekko mnie zirytowała,choć to jeszcze bym zniosła, ale wątek miłosny jest wyjątkowo słaby. Bohaterowie darzą się ciepłym uczuciem, to fakt, jednak cały czas spodziewałam się, że okażą się rodziną! Ku mojemu zaskoczeniu, uczucie okazało się gorące. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Romans niestety jest wymuszony, wykreowany na siłę, jakby kierując się zasadą: nie ma powieści bez wątku miłosnego. A szkoda.

Do wampirów energetycznych byłam bardzo pozytywnie nastawiona. Początek nawet przypadł mi do gustu, wszystko jednak popsuło się przez... komórki. Jak wampiry czerpią energię życiową z człowieka? Przez telefon komórkowy. Niestety - brzmi jak z taniej komedii. Później posypało się już wszystko, a II część powieści to totalny chaos i nieporozumienie. Nie bez znaczenia jest też fakt, że znika najmocniejsza postać w tej historii - Mikołaj.

Nie żałuję czasu poświęconego tej powieści, ale nie będę też Was na nią specjalnie namawiać. Jeśli jesteście fanami wampirów i macie ochotę spojrzeć na nie z nieco innej strony, to "Po ciemnej stronie księżyca" jest lekturą dla Was. A jeśli przeczytaliście już tę książkę, to będę bardzo wdzięczna jeśli ktoś wytłumaczy mi, co ma wspólnego okładka z fabułą (w której główny bohater jest w końcu dwa razy starszy od głównej bohaterki)...

Ocena: 5/10

Recenzja dla portalu Sztukater.pl!

niedziela, 6 października 2013

Podsumowanie września

Z lekkim opóźnieniem (z uwagi na rozpoczęcie roku akademickiego), mimo wszystko postanowiłam podzielić się z Wami moimi czytelniczymi wynikami. We wrześniu było trochę słabiej niż w innych wakacyjnych miesiącach - udało mi się przeczytać 9 książek. Były to:
źródło
  1.  "Kroniki ciemności. Łowca Demonów" Agnieszka Michalska
  2.  "Wszechświaty" Leonardo Patrignani
  3.  "Przeznaczenie. Moc żywiołów" Marta Baranowska
  4.  "Alicja w Krainie Zombie" Gena Showalter 
  5. "Morza szept" Patricia Schröder
  6. "Love Story" Echols Jennifer
  7. "Przez bezmiar nocy" Veronica Rossi
  8. "Pan" Emma Becker
  9. "Po ciemnej stronie księżyca" Elżbieta Leszczyńska 
Nie mogę jednak powiedzieć, że jestem zadowolona z tego miesiąca - spotkałam się z większą ilością rozczarowań niż pozytywnych zaskoczeń. Aż 5 z 9 okazało się być dużo słabszymi, niż się spodziewałam. Na największą uwagę zasługuje "Alicja w Krainie Zombie" - lektura niezaprzeczalnie świetna. Muszę przyznać, że zrekompensowała mi wszystkie smutki tego miesiąca ;)

Liczba przeczytanych książek: 9
Najlepsza książka września: "Alicja w Krainie Zombie"
Największe zaskoczenie: "Love Story"
Najgorsza książka września: "Przeznaczenie. Moc żywiołów"
Największe rozczarowanie: "Wszechświaty", "Po ciemnej stronie księżyca"

Co w październiku?
Lodowate zimno i krótkie dni coraz bardziej zachęcają do pozostania w łóżku z kocem, gorącą herbatą i książką. Z przyjemnością bym to zrobiła, gdyby nie drobny problem - zajęcia na uczelni. Bardzo szybko pozbyłam się nadziei na bardziej ulgowy plan zajęć. Kiedy wychodzę na zajęcia - jest ciemno, kiedy wracam - ...też jest ciemno. Wieczorami zamiast oddawać się błogiemu lenistwu z książką, będę projektować halę stalową :) Możecie być jednak pewni, że w niedługim czasie pojawi się recenzja pewnej powieści fantasy (polskiej!) i nowej książki Libby Bray. Nic więcej nie obiecuję, ale postaram się wreszcie zabrać za to, co wszyscy uwielbiają, czyli Johna Greena

źródło

piątek, 4 października 2013

"Alchemia miłości" Eve Edwards

Tytuł: Alchemia miłości
Autorka: Eve Edwards
Seria: Kroniki rodu Lacey, tom: I
Wydawnictwo: Egmont
Stron: 384

"Kiedy w 1582 roku młody Will Lacey został hrabią Dorset, czekało go trudne zadanie. Zmarły ojciec zostawił majątek w ruinie i Lacey musiał jak najszybciej ożenić się z posażną panną, aby uratować swój ród. Na dworze Elżbiety I pełno było takich dam, lecz serce Willa biło mocniej tylko dla Ellie – ślicznej, uczonej dziewczyny, która nie posiadała nic poza bezwartościowym hiszpańskim tytułem. Gdy rodzina nalegała, aby Will poślubił lady Jane, piękną i bogatą szlachciankę, której majątek mógłby podnieść ich ród z upadku, młody hrabia stanął przed odwiecznym wyborem – serce czy rozum? Książka Eve Edwards jest mądrą opowieścią o miłości w trudnych czasach, podległych wielkiej polityce. Anglia, której król Henryk VIII narzucił przejście na protestantyzm, pod władzą Elżbiety I żyje obsesją katolickich szpiegów i zagrożenia ze strony Hiszpanii. Szlachcic z dworu królowej, który zakochał się w dziewczynie z hiszpańskim tytułem, wiele ryzykował…" 

Nie jestem wielką fanką romansów historycznych. Choć w domu mam ich pełno (mama się zaczytuje), to jakoś nigdy nie miałam ochoty po nie sięgać. Zdarzyło mi się raptem raz przeczytać Philippę Gregory i, choć nie było źle, stwierdziłam, że to lektury po prostu nie dla mnie. Dlaczego więc "Alchemia miłości"? Ponieważ dałam się porwać moim ulubionym blogerom. Wszyscy niecierpliwie oczekiwali na premierę, więc szał udzielił się i mnie. Książka musi być wyjątkowo, skoro tak wiele osób odlicza dni, aż wreszcie pojawi się w księgarniach. Dlaczego więc nie spróbować? A nuż może się okazać, że niepotrzebnie skreślałam ten gatunek. I wiecie co? To była świetna decyzja!

Ellie nie ma łatwego życia. Wraz z ojcem, alchemikiem, boryka się z problemem wiecznego braku pieniędzy. Niejednokrotnie, musieli w pośpiechu odpuszczać miejsce zamieszkania, z uwagi na profesję ojca. Dziewczyna, mimo młodego wieku, dba o wszystkie przyziemne sprawy, m.in. właśnie dach nad głową. W wolnym czasie zajmuje się nauką, co jest bardzo nietypowe dla młodej damy w ówczesnych czasach i z całą pewnością nie zachęca kawalerów do ubiegania się o jej rękę. Willa poznaje w bardzo nieprzyjemnych okolicznościach - właśnie po raz kolejny straciła schronienie. Kiedy spotykają się po latach, młodzieniec zdaje się nie rozpoznawać Ellie i jest oczarowany jej urokiem, a ona... nie wyprowadza go z błędu. W końcu i tak nie ma to żadnego znaczenia - Will potrzebuje bogatej żony, a nasza bohaterka nie może pochwalić się dużym posagiem...

Język powieści jest dla mnie czymś nowych. Nie sposób się jednak dziwić - zazwyczaj sięgam po powieści, które dzieją się w czasach aktualnych, a nawet w przyszłości. Tutaj byłoby to oczywiście nie na miejscu, w końcu przenosimy się prawie 500 lat wstecz. Początkowo byłam nieco zniechęcona - wymagał ode mnie dużego skupienia i bardzo łatwo wypadałam z rytmu. Nie trwało to jednak długo, już po jakichś 30 stronach tak bardzo wciągnęłam się z fabułę, że zupełnie zapomniałam o języku! Eve Edwards udało się stworzyć naprawdę niesamowity świat - pasujący do epoki, a jednak nie zamęczający czytelnika swoim patosem. Jestem zachwycona i aż trudno mi uwierzyć, że tak bardzo przypadł mi do gustu romans i to historyczny!

Bardzo polubiłam głównych bohaterów. Całym sercem współczułam Ellie, miała nieszczęście żyć w czasach, kiedy jej intelekt był bardziej wadą niż zaletą. Do tego niski status materialny daje jej niewielkie pole manewru. Dziewczyna jednak nie poddaje się i nie załamuje. Do tego, zamiast pójść najłatwiejszą drogą i poślubić bogatego mężczyznę szuka innego rozwiązania, jednocześnie dbając o uczucia innych. Will z kolei ma na swoim koncie kilka niechlubnych uczynków, jednak bardzo przyjemnie było patrzeć na jego przemianę. Bardzo ważna jest tutaj również postać Jane - dużo silniejszej niż Ellie i niekoniecznie krystalicznie czystej dziewczyny, ale w pewnością najbardziej wyrazistej i rzeczywistej.

"Alchemię miłości" postawiłabym na półce z powieściami dla dorosłych, a nie młodzieży. Choć bohaterowie są młodzi, musimy pamiętać o jakich czasach rozmawiamy - wtedy był to odpowiedni wiek na branie ślubu i posiadanie dzieci. Oprócz scen o lekkim zabarwieniu erotycznym, znajdziemy tu również motyw prześladowania katolików. Muszę przyznać, że to jeden z najmocniejszych aspektów książki - sceny przedziwnego wujostwa naprawdę mnie przeraziły! Nie twierdzę, że powieść jest nieodpowiednia dla młodzieży, jednak myślę, że i dorośli nie powinni się przy niej nudzić.

"Alchemia miłości" przekonała mnie, że romanse historyczne to coś więcej niż się spodziewałam - tym razem trafiłam na coś naprawdę dobrego, a szkoda byłoby to przeoczyć. Polecam nie tylko miłośnikom gatunku, myślę, że się nie zawiedziecie!

Ocena: 8/10
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...